Afryka, Madagaskar
Leave a comment

Pejzaże Madagaskaru

Kiedy powiedziałem znajomej, że wracam na Madagaskar, zapytała: czy ta wyspa jest takiej wielkości jak Malta na przykład? 

Madagaskar ma powierzchnie prawie dwa razy większą niż Polska. Czyni go to czwartą największą wyspą świata. Przez niektórych nazywany jest ósmym kontynentem. Zamieszkuje go zaledwie 25 milionów mieszkańców. Może dzięki temu malgaskie pejzaże nadal cieszą oko. Największy szkodnik naszej planety – człowiek – nie zdążył jeszcze wyrządzić im krzywdy. No, ale nie zaczynajmy od razu od tych moich katastroficznych wizji. Powiem Wam z czego wynika wyjątkowość malgaskich krajobrazów (tak właśnie! nie madagaskarskich). Pokaże Wam ich różnorodność i postaram się ubrać w słowa zachwyt nad nimi.

Co stanowi o wyjątkowości Madagaskaru?

Turysta wracający z Madagaskaru powiem Wam tak: dawno, dawno temu wyspa króla Juliana oddzieliła się od Afryki.

Historyk (tak to ja, jestem historykiem, czasami histerykiem) skreśliłby to tak: Szacuje się, że około 88 milionów lat temu, po rozpadzie superkontynentu Gondwana, Madagaskar oddzielił‚ się od subkontynentu indyjskiego.

Turysta będzie kontynuował: no i wiesz ciociu, Madagaskar się oddzielił  i dlatego tam te lemury żyją, nic im nie grozi, żaden tygrys ich tam po lesie nie goni, no i spodobałoby Ci się, bo jest tam mnóstwo kwiatków i drzew, których nie ma w Polsce, nie kupisz w sklepie.

Historyk zaprosi do współpracy botanika: Szacuje się, że około 90 % fauny i flory Madagaskaru to gatunki endemiczne. Wykształciły się one ponieważ Madagaskar przez miliony lat rozwijał się w separacji od sąsiedniej Afryki. Oddzielił się od Gondwany przed migracja dużych zwierząt ze stepów azjatyckich. Na Madagaskarze nie ma zwierząt charakterystycznych dla Afryki kontynentalnej: lwów, tygrysów, zebr, żyraf, nosorożców etc. Lemury przetrwały tylko na Madagaskarze dzięki jego izolacji. Kiedy wyspa oddzieliła się od dzisiejszej Afryki, odpłynęły na nią lemury. Te, które zostały na kontynencie afrykańskim trafiły na konkurencję ze strony lepiej przystosowanych małp i w rezultacie wyginęły.  Obecnie naturalnym zagrożeniem jest mięsożerny ssak z rodziny łaszowatych, który również występuje wyłącznie na Madagaskarze – fossa ( coś w rodzaju pumy nadrzewnej). Bardziej niebezpieczny jest jednak bezwzględny drapieżnik naszej planety – człowiek. Czy wiecie, że w ciągu ostatnich 40 lat homo sapiens wybił 60 % zwierząt na świecie?

W mojej ocenie o wyjątkowości Madagaskaru stanowią jego pejzaże. Pojawiają się nieoczekiwanie. Nie wiadomo jak się na nie przygotować. Zachwycają swoją różnorodnością. Od półpustyni, przez sawannę po dżungle i rajskie plaże.

Ocean, plaża, palma.

Ocean indyjski zdumiewa. Ciepły i szalenie dynamiczny. Pojawia się u Twych stóp by za chwilę cofnąć się na bezpieczną odległość. Wydaje się, jakby chciał żeby za nim zatęsknić, wtedy wraca, obmywa nogi.

Pejzaże oceaniczne są wysokiej próby. Cieszą, rozleniwiają, sprawiają, że zapomina się o sprawach zostawionych w egzotycznej Polsce. Od razu przychodzą myśli, a może być tak … Pozniej myślę: szczęśliwi ludzie, którzy budzą się z takimi krajobrazami. Człowiek to jednak przewrotna maszyna. Jego oczy lubią nowości. Czy mieszkańcy czerwonej wyspy rzeczywiście budzą się rano z myślą: ależ cudne te palmy, ocean, biały piasek. Czy my budzimy się wzdychając do brzozy i porannej rosy na soczystej trawie? Ten tylko doceni kto Cię straci. Ojciec Beyzym, który założył na Madagaskarze pierwszy ośrodek dla trędowatych ubolewał na brakiem polskich roślin. Marzyła mu się rzeczona brzoza, słał listy do Polski o ziarna. Zasadził, matka natura powiedziała nie. Madagaskar pozostał bez brzóz.

Madagaskar

Madagaskar

MadagaskarMadagaskarMadagaskar

Madagaskar

Fantazje matki natury.

Jakiegoż to figle może wyprawiać ta nasza wspólna matka? Jej serdecznym przyjacielem jest czas. W dwójkę mogą zdziałać potężne rzeczy. Na gotowe przychodzi człowiek. Zwykł prezentować dwie postawy. Albo dokonuje dzieła zniszczenia, gardzi wielowiekowymi procesami albo staje bezradnie przed ogromną siłą natury i uświadamia sobie jakim jest okruszkiem. Zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy. Czasami nie wiem jak się zachować. Czasy w jakim przyszło nam żyć trochę ułatwiają sprawę. Chwycenie za aparat daje znak, że się podoba, że coś jest „fajne”. Zastanawiam się jaka byłaby moja reakcja na fantazje natury gdybym nie znał pojęcia aparatu w telefonie, aparatu w ogóle, nie nakładał różowych okularów instagrama. Myśleliście kiedyś o tym? Widzicie powabny kanion, nie możecie go zatrzymać na karcie pamięci, macie tylko pamięć. Patrzycie przez chwile? Przysiadacie? Jesteście w stanie nacieszyć oko na zapas, na wypadek gdybyście już nigdy nie mieli zobaczyć takiego widoku?

Liczne malgaskie pejzaże sprawiają, że się zatrzymuje. Patrzę. Wytężam wzrok. Po chwili łapie się z ręką na spuście aparatu.

MadagaskarMadagaskarMadagaskarMadagaskar

Dżungla

Ciężko opowiedzieć o dżungli. Trzeba ją odwiedzić, spocić się, na własnej skórze poczuć jej dziką wilgotność. Dżungla hipnotyzuje, niepokoi. Pokazuje człowiekowi gdzie jego miejsce. Przy niej rozważania o homo Deus brzmią jak mrzonki. W jej wnętrzu nie czuje się nawet jak homo sapiens, bardziej Australopitek przemierzający dzicz w poszukiwaniu pożywienia. Chyba nie lubię dżungli. Muszę to przemyśleć. Na pewno lubię jej mieszkańców.

Sawanna

Przestrzeń.

Nie jestem w stanie znaleźć lepszego słowa żeby opisać sawannę. W porze suchej koloru siana, w porze deszczowej eksploduje zielenią. Na Madagaskarze rozległe stepy nie stanowią wybiegu dla zwierząt  znanych nam z filmów przyrodniczych o Afryce. Wyłącznymi lokatorami malgaskiej sawanny są termity. W porze suchej poddają się kuszącemu procesowi – hibernacji. Budzą się do życia wraz z pierwszym deszczem. Przez najbliższe miesiące będą ciężko pracować aby powiększyć swój kopiec. To ich cel.

Sawanna, w przeciwieństwie do dżungli, daje poczucie wolności. Ciepły wiatr, zaplątujący się na chwile we włosy, daje nadzieje, że może jednak człowiek nie jest tylko ziarnkiem piasku na bezkresnej plaży zwanej wszechświatem.

Widok na codzienność.

Madagaskar to także niezwykłe pejzaże codzienności. Afryka pełną gębą: kolorowa, głośna, wesoła, biedna. Didaskalia dla codzienności zgrabne. Czasem palmy, czerwona gleba, czasem las i bezkresna sawanna. Każda konfiguracja jest dla przybysza z Europy egzotyczna.

Turysta powie: Inny świat.

Historyk na kawie z botanikiem: To ciekawe co mówisz. Wydaje się, że Madagaskar prezentuje różnorodny ekosystem, który rozwijał się miliony lat. To samo można powiedzieć o jego mieszkańcach. Pierwsi osadnicy przybyli z daleka, z Azji. Pozniej przybywali Żydzi, Arabowie, Portugalczycy, Holendrzy, europejscy piraci, Brytyjczycy i w końcu Francuzi. Tygiel etniczny, który wytworzył niezwykłą kulturę.

Arkady Fiedler, jeden z najbardziej znanych polskich podróżników, ma wyjątkowe pióro. Bez bicia przyznaje się, że dopiero niedawno sięgnąłem po jego książki. Popełnił dwie o Madagaskarze. W „Wyspa kochających lemurów” pisze tak:

Nieugaszony czar Madagaskaru. Z jakąś nieuchronną uporczywością wracała myśl ludzka do tej wyspy, której sama nazwa była jak magiczne hasło, jak niezwalczona pokusa, jak wyzwanie do szaleństw. 

Czasy nowe, najnowsze, poskromiły nieco piękną syrenę, ongiś tak niebezpieczną dla żeglarzy […] Lecz lada podmuch, lada uśmiech losu, i znów Madagaskar pokazywał swoja właściwą, burzliwą, zwodniczą, nęcąca duszę – stawał się czarownikiem. Znowu wzbudzał tęsknotę wsród obcych ludzi żyjących gdzieś daleko, za sinym morzem, pod niebem chłodnym i szarym. Przyspieszał tętno ich krwi. I chociaż minęły juz czasy portugalskich odkrywców i wyolbrzymianych nadziei, to jednak z wieków tych jak gdyby pozostało tchnienie  – maniacka wizja czegoś ponętnego. W sercu ludzkim żyły tęsknoty niezmienne. Niezmiennie nad Oceanem Indyjskim świeciły mamiące gwiazdy tysiąca i jednej nocy. 

I u mnie kiełkują takie myśli. Baśniowa kraina, do której chętnie wraca się wspomnieniami. Przy spotkaniu okazuje się jednak szorstka, często niedostępna. Może to w niej najbardziej pociąga.

Madagaskar