Gruzja
komentarze 2

Gruzja – Polska. Autostop.

 

Czy myśląc o Gruzji kiedykolwiek zastanawialiście się jak tam dotrzeć drogą lądową? Co jest pomiędzy?

Nie myślimy w ten sposób

Turcja, Bułgaria, Rumunia, Węgry, Słowacja. Nie myślimy w ten sposób. Nauczono nas wypaczać odległość. Warszawa – Tbilisi. Katowice – Kutaisi. 3 godziny. Wymazujemy wszystko co pomiędzy. Szkoda czasu na myślenie, krótki urlop i powrót do rutyny codzienności. Świadomość po raz wtóry. Bądźmy przyzwoitymi podróżnikami. Przygotujmy się do podróży. Przeczytajmy chociaż tekst w internecie. Spójrzmy na mapę, zakręćmy globusem. Szacunek, pokora, wyrozumiałość. Dziękuje.

Ahoj przygodo!

Po dniu spędzonym na plaży nad Morzem Czarnym wyruszyliśmy w nieznane. Ahoj przygodo! Pierwszym stopem okazał się dostawca pieczywa. Na siedzeniu miał  20 cm kupkę banknotów. Ot, dostawca pieczywa na wsi. Kolejna maszyna to dwójka Gruzinów. Na początku surowi i z dystansem, po chwili zupełnie inni ludzie. Jedziemy do Batumi, ale podrzucimy Was do samej granicy z Turcją, wrócicie do Polski i co powiecie, że Gruzini niegościnni, musimy Wam pomóc … 

Przejście graniczne Gruzja – Turcja należy do tych gdzie łokcie pozostają szeroko rozwarte. Mrowie ludzi napiera na punkty kontroli. Słońce bezlitośnie smaga po głowie. Zlewamy się z tłumem, aby wąskim przesmykiem wypłynąć do kraju, o którym niewiele wiemy.

img_1583

Na ziemi niczyjej

Wujek Turek

Pierwszy stop w Turcji i pierwsze zaskoczenie. Młoda Turczynka, ubrana na wskroś europejsko, angielski na zadbanym poziomie. Wujek Turek w wyprasowanej, gustownej koszuli. Chcieli się wybrac na jednodniową wycieczkę do Gruzji. Rzeczywistość, skomplikowana sytuacja polityczna Turcji i konieczność specjalnego pozwolenia na opuszczenie kraju, zawróciły ich z granicy. Leniwą perspektywę spaceru po Batumi trzeba było zamienić na lokalną atrakcję – park narodowy. Propozycja była dla nas następująca: możemy Was podrzucić kawałek, albo pojedziecie z nami na wycieczkę. Odpowiedz znacie.

Powabne okoliczności przyrody były tłem naszej pierwszej tureckiej herbaty i długich rozmów o  skomplikowanej rzeczywistości. Nasza towarzyszka, Handan, poważnie rozważa wyjazd z kraju. Co ją do tego popycha? Trudna sytuacja kobiet, skomplikowana sytuacja polityczna, brak poczucia bezpieczeństwa, konserwatywne społeczeństwo. Myśli o Kanadzie lub Australii.

Razem spędzony dzień oraz starannie pielęgnowana tradycja gościnności nie pozwoliły rozstać się na skraju drogi. Wujek-Turek obdzwonił informację turystyczne w mieście Trabzon (wybrzeże Morza Czarnego). Zadawał zapewne nietypowe pytanie: mam tu parę podróżników, którzy jadą stopem do Polski, w słuchawce: co?! gdzie jadą?, do Polski, mówią, że mają namiot, że nie chcą się oddalać od autostrady, macie jakieś miejsce, gdzie mogą się legalnie rozłożyć? Tym sposobem namiot rozłożyliśmy przy autostradzie, nieopodal lotniska, obok olbrzymiego centrum handlowego.

Processed with VSCO with c1 preset

Wujek Turek

Przez Turcję

Od rana zaczęliśmy intensywne łapanie stopa. W tym miejscu spędziliśmy całą godzinę, najdłużej w Turcji. Z Trabzon podjechaliśmy kawałek z wujkami-turkami, aby następnym środkiem transportu uczynić TIR-a. Z niezwykle sympatycznym Turkiem, w dwa dni, dotarliśmy za Istambuł. Mogliśmy spać w kabinie, chłonąć niepowtarzalny aromat tureckiej herbaty i krajobrazy przesuwającej się za oknem.

Głupi ma szczęście? Może. Wolę jednak mówić, że dobrzy ludzie spotykają dobrych ludzi. Wysiedliśmy z tira i zobaczyłem ciężarówkę na słowackich numerach. Podchodzę i walę „dzień dobry”, twarz kierowcy mówi, yyyyyy? Turecki szofer, mhm, nie dogadamy się. Podchodzimy zatem do restauracjo – kawiarni – herbaciarni, aby wypić ostatni kubeczek z naszym kierowcą. Pojawia się  kelner, który włada przyzwoitym angielskim. Do Polski jedziecie?  – rzuca. Za chwilę Wam coś znajdę. Chwilę później leję się miód na nasze uszy: Ja, Warszowa – łamanym turecko – polskim zagaduje sympatyczny kierowca. A można z Wami? problem nie ma, piać minut i jadziem. W ten sposób złapaliśmy stopa z Turcji do Polski! Lucky strike 😉

img_1624

On our way

Processed with VSCO with g3 preset

Najnowszy most przez Bosfor w tle

Profesor Cay

Vedat, nasz kierowca, zagorzały zwolennik Erdogana, muzułmanin, wyborny kucharz, profesor cay – mistrz herbata, wspaniały człowiek. Zaopiekował się nami na tydzień. Dopiero na granicy słowacko – polskiej okazało się dlaczego nawet kubeczka po herbacie nie mogliśmy umyć. Po tygodniu jazdy i codziennym zadawaniu tych samych pytań, możemy Ci pomóc, możemy chociaż pozmywać, Vedat z nieukrywanym zdenerwowaniem wyjmuje telefon i wystukuje jedno zdanie w translatorze: sen misafir, wy goście. Uwierzcie lub nie, ale czuliśmy się bardzo skrępowanie. Przez tydzień żyliśmy w ciężarówce. Spaliśmy w niej, Vedat gotował i parzył herbatę obok niej. W niczym nie mogliśmy pomóc, za nic nie mogliśmy zapłacić. Zemsta była jednak słodka. Po wjeździe do Polski oświadczyłem Vedatowi, super, w końcu jesteśmy w Polsce, teraz Ty jesteś naszym gościem, zjeżdżaj do restauracji, idziemy jeść. Wiecie czego nauczyła mnie ta turecka lekcja gościnności? Otwartości na drugiego człowieka, gotowości dzielenia się. Spotkałem ostatnio Kanadyjczyka, który podróżuje rowerem z Władywostoku (Rosja) do Portugalii. Pech chciał, że rękę złamał we Wrocławiu i jest uziemiony przez miesiąc. Bez namysłu zaproponowałem mu pomoc. Zastanówcie się nad polskim powiedzeniem, z którego tak dumni jesteśmy, polska gościnność – ile ona teraz znaczy, kto jest gotów ją uskutecznić?

img_1625

Życie tirowców

Processed with VSCO with c1 preset

Po prawej Profesor Cay, nasz mistrz