Bez kategorii
komentarze 3

Dałem łapówkę, czyli drugi raz złamałem prawo za granicą.

Łapówka to korzyść, najczęściej finansowa, dla osiągnięcia określonego celu, z pominięciem standardowych procedur. Dałem łapówkę. 

Korupcja. Polska.

Corruptio. Zgrabne łacińskie słowo, oznaczające zepsucie, zostało zaadoptowane na potrzeby określania procederu nadużycia stanowiska publicznego w celu uzyskania prywatnych korzyści. Wydaje się, że coraz rzadziej w przestrzeni publicznej posługujemy się tym, nabrzmiałym pejoratywnym dźwiękiem, określeniem. Problem korupcji zniknął? Nie, nie zniknął. Zmienił formę. Wyszukiwarka na frazę korupcja w Polsce reaguje błyskawicznie. Wypluwa największe afery korupcyjne i strzępy raportów o stanie tego zjawiska w Polsce. Pierwsze kilka stron pozwala zrozumieć ewolucję korupcji w Polsce. Przeniosła się ona ze skali mikro do makro. Lekarz nie uzupełnia budżetu banknotem z Zygmuntem Starym, a zastanawia się czy wypada przyjąć dyskontowe wino. Nauczyciel nie wie czy bombonierka jest łapówką czy miłym gestem. Wypleniono tę formę korupcji. Skala makro zatem.

  • Polscy śledczy już teraz współpracują z FBI przy badaniu tzw. infoafery. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, zakres współpracy się powiększy – Centralne Biuro Antykorupcyjne będzie współdziałać z Amerykanami w sprawie korumpowania łódzkich lekarzy przez koncern GlaxoSmithKline
  • Koncern Hewlett-Packard, oskarżany o stosowanie praktyk korupcyjnych, nie ma planów zamknięcia swojej filii w Polsce – poinformowała dyrektor w HP Clare Loxley
  • W Polsce narasta nowe zjawisko –  korupcja menedżerska, którą na razie słabo interesują się organy ścigania.  Jednak sami przedsiębiorcy doceniają ten problem i jego groźne skutki –  mówi Marcin Klimczak, dyrektor działu usług śledczych firmy doradczej PwC.

Korupcja. Ukraina.

Jeśli powyższy obraz uznamy za ewolucję korupcji to na Ukrainie jej nie było. Na Ukrainie korupcja rozpanoszyła się we wszystkich możliwych formach. Stanowi część przestrzeni publicznej. Instytut Rejtynh zapytał Ukraińców czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy mieli do czynienia z korupcją. Wynik:

W odczuciu ponad 70 procent Ukraińców poziom korupcji wzrósł w różnych instytucjach. Jedna czwarta tych, którzy mieli do czynienia z policją, przyznała się, że dała funkcjonariuszom łapówkę. Podobnie jest z sądami, służbami celnymi i prokuraturą. Około 25 procent Ukraińców, którzy musieli tam załatwić sprawy, wręczyła korzyści majątkowe. To samo dotyczy oświaty.

Dałem łapówkę.

Cztery dni we Lwowie zmienił moją percepcję Ukrainy. Z jednej strony wpadłem w turystyczną pułapkę wykorzystania tragicznej sytuacji gospodarczej i politycznej do rozpasania swojego konsumpcjonizmu, z drugiej starałem się pochylić nad codziennym trudem zwykłych Ukraińców. Czy udało się? Nie wiem. Nie roszczę sobie prawa do opowiadania o złożonych problemach Ukrainy. Mam jednak prawo do opowiadania historii. Kilka z nich zamknąłem w pamięci własnej i w pamięci aparatu.

Ukraina

Ukraina

Ukraina

Ukraina

Ukraina

U

Historia o łapówce została zapisana we wbudowanej karcie pamięci, która, jak sadzę, mieści się w mojej głowie. Oto ona:

Wsiadamy do taksówki, kierunek: dworzec główny we Lwowie. Nocny Lwów przypomina mi ile wysiłku kosztowało mnie zdobycie biletów kolejowych do Odessy.

W związku z zajęciem Krymu, Odessa została najważniejszym ukraińskim kurortem Morza Czarnego. Cierpliwie odkładane pieniądze Ukraińcy wydają na wakacje. Bipolarność ukraińskiego społeczeństwa pozwala stwierdzić, że tylko niewielka jego część może sobie pozwolić na wyjazd do Odessy. Żeby w ogóle do niego doszło trzeba zmierzyć się z zakupem biletu. Nie jest to łatwe zadanie. Wakacyjny wyjazd trzeba planować już w marcu. Bilety rozchodzą się szybko. Dzięki sprzedaży internetowej udało się nam kupić dwa bilety w platzkarcie, czyli najtańszej klasie kolejowej na Ukrainie. Zapłaciliśmy około 50 zł za dwie osoby.

Jedziemy rzeczoną taksówką. Zbliżamy się do dworca głównego we Lwowie. W oddali widzę elektroniczny zegar. Laserowe cyfry odcinają się na fasadzie eklektycznego dworca. Wspomnienie walki o bilety odcina się rzeczywistością.  Jest 23:45. Bilety mamy na 0:15. Tak! Dokładnie. Najgłupszy błąd z możliwych. Bilety, owszem, 0:15, ale dzień wcześniej. Praktyczny Podróżnik!!! Pierwsza reakcja to głośne wyrażenie zdenerwowania powszechnie znanym słowem. Druga to papieros. Trzecia to długi monolog zamykający się tezę:  dobra, przecież to nie Polska, dawaj działamy. Okienko informacji kolejowej. Biletów nie ma i nie będzie. Najbliższe wolne miejsca za trzy dni. Transport ze Lwowa do Odessy był kluczowym etapem podróży, więc teraz Praktyczny odpalił pokłady kreatywności.

Pociąg długi, ludzi mrowie. Rosyjski w mowie – brak, rosyjski w piśmie – brak. Język ludzki – utrudniony ze względu na skomplikowaną kwestię do omówienia. Wybór pada na młodego Ukraińca. Między wódką, a sokiem. Przyzwoity angielski. Jak zapakuje swoje dziewczyny to zajmie się nami. I oto jesteśmy przed Panią pociągu – prowadniczką. To turysty z Polski, nie ogarnęły tematu, można coś zrobić? Niet! Ale … Niet! Pociąg pełny, nie ma miejsc. A … można coś popłacić? …

No można, dwa razy cena.

Dziękujemy Ukraińcowi, oferujemy korzyści materialne, niet! goodbye.

Finalizacja transakcji miała nastąpić w pociągu, podkreślmy, pełnym pociągu, bez żadnego wolnego miejsca. Dwa miejsca do spania w pełnym pociągu? Proszę bardzo, płacisz, masz. Przekazanie łapówki odbywa się w „kanciapie prowadników”. Wyciągam wszystko co mam. Hrywien 960. Mało, miało być 1000. Prowadnik szybko mnie uspokaja, mówi, że za dużo, że 600 wystarczy. 100 zł. Paradoksalna uczciwość.

Przyszłość.

Chciałbym napisać, że powyższa historia wydarzyła się 10 lat temu, a teraz, jak mawiają Gruzini, pozostało nam słodkie wspominanie. Niestety, sytuacja miała miejsce niespełna pół roku temu. Alesia, recepcjonistka hostelu w Odessie, podchodzi do sprawy pesymistycznie:

Tu się nic nie zmieni. Może za 20 lat, ale teraz nie. Tu chodzi o mentalność Ukraińców. Oni nie chcą nic zmieniać.

Pierwszy raz prawo złamałem w Lizbonie: 

Zostałem aresztowany!

O Ukrainie popełniłem:

Ukraina. Równoległe rzeczywistości.

  • Pingback: Prom Odessa - Batumi, czyli jak dotrzeć do Gruzji lądem. |()

  • własnie chciałam napisać: praktyczny podróżnik! – ale nie musialam, wyręczyleś mnie 😉
    mam czasami w pracy styczność z ukraincami i ze strzępków rozmów jestem w stanie wywnioskować, że to co u nas chodzi jak w zegarku, nawet najgłupsza rzecz i najprostsza – tam musi zostać posmarowana odpowiednio. w ogóle, nagle okazuje sie, że w skali świata ta nasza polska korupcja wcale nie jest największa ani najgorsza.
    no i zawsze się zastanawiam: czy gdybym ja była ‚u wladzy’…? wydaje mi się, że nie. ale nigdy nie wiesz.

    • bsembol

      Ty o Ukrainie, a ja siedzę nad Twoimi tekstami o Lizbonce. Powabne i zgrabne, krozystam. Na Ukrainę wrócę niebawem, do niej i jej problemów.