Przeciętny Portugalczyk miasteczko Cacilhas kojarzy z tablic informacyjnych ustawionych w poczekalni Terminal Fluvial przy dworcu Cais do Sodre.
Didaskalia.
Zapytawszy znajomego z Barreiro otrzymałem lapidarną odpowiedź: nie wiem za dużo, Casilhas to stara część Almady. Skoro niewiele wiadomo to po co się do Casilhas wybierać, inwestować czas i pieniądze? Dla tego widoku! Dla panoramy Lizbony rozciągniętej na całym horyzoncie. Z lewej strony widok otwiera czerwony Ponte 25 de Abril, z prawej panoramę domyka Ponte Vasco da Gama. Cacilhas zdaje się patrzeć ku drugiemu brzegowi Tagu z zazdrością. To tam tętni życiem, to tam co rano wypływa wielokolorowy tłum. W oddali pyszni się ona – Lizbona. Podglądana z przeciwległego brzegu Słomianego Morza, bo tak Portugalczycy zwykli określać rozlewisko Tagu, prezentuje się dumnie, dostojnie, ważnie. Bezwstydnie przegląda się w rzece, która wciąż zdaje się zapewniać: jesteś piękna, rozkoszna …
Oblicze.
Droga do Cacilhas pokazuje wielokulturowe oblicze stolicy Portugalii. Prom spinający brzegi Tagu może stanowić znakomite źródło poznawcze dla socjologów. Codziennie przez rzekę przeprawiają się przybysze z byłych portugalskich kolonii, emigranci ze Wschodu Europy, Hindusi i w końcu Portugalczycy, którzy cenią sobie spokój peryferii lub po prostu nie stać ich na mieszkanie w dużym mieście. Wydaje się, że opuszczają Lizbonę z pewnym przygnębieniem. Grupka Hindusów rozprawia o doświadczeniach mijającego dnia, Afrykanin przysypia, Portugalczyk spogląda tęskno za okno. Ten prom, ta przeprawa przez rzekę zdaje się być dla nich zawieszeniem, pomiędzy marzeniami, ambicjami, wyobrażeniami, a rzeczywistością.
Fotografia.
Decydując się na przeprawę do Cacilhas miałem przed oczami fotografie Anny Marii Jopek wykonaną przez Marcina Kydryńskiego, zamieszczoną w książkę „Lizbona. Muzyka moich ulic”. Chciałem mieć takie zdjęcie. Kadry, które złapałem w Cacilhas należą do jednych z moich najlepszych. Jestem z nich zadowolony, co zdarza się niezwykle rzadko.
Jeśli fotografia jest dla Was kwestią drugorzędną to proponuję przysiąść w pobliskiej restauracji: Ponto Finale. Znaczą ją żółte stoliki rozstawione na nabrzeżu. Ich pyszna lokalizacja zdawałaby się zachęcać chociażby do zamówienia szybkiej bici. Problem jednak w tym, iż ostatnio w związku z „odkryciem” tego miejsca przez turystów zadziałał znany turystyczny mechanizm: ceny w górę, jakość w dół. Informacja nie sprawdzona, więc jest kolejny powód, aby odwiedzić Cacilhas – miasto z widokiem na szczęście …