Felieton
komentarze 2

Homo turisticus, czyli człowiek podbija świat.

Czy ewolucja wyposażyła homo sapiens w popęd do odkrywania świata? Dlaczego człowiek uznał, że bieganie z aparatem jest mu do czegokolwiek potrzebne?

Rewolucja w ewolucji.

Szacuję się, że około 2 milionów lat temu nastąpiła pierwsza migracja małp człekokształtnych. Przodkowie człowieka udali się w pierwszą podróż. 1,5 miliona lat temu ogarnęli jak zarządzać ogniem. Około 130 tysięcy lat temu na ziemi pojawia się niezwykłe zwierzę – homo sapiens. 32 tysiące lat temu homo sapiens naskrobał coś na ścianach w jaskiniach. 10 tysięcy lat temu nastąpiła jedna z największych rewolucji w ewolucji. Homo sapiens stwierdził, że znudziło mu się podróżowanie z miejsca na miejsca w poszukiwaniu pożywienia. Lepszym rozwiązaniem wydała mu się produkcja żywności czyt. rolnictwo i hodowla zwierząt. Antropologia określa ten proces mianem rewolucji agrarnej. Homo sapiens kończy z koczowniczym trybem życia, osiedla się. Tworzy pismo, język, bóstwa, ideologie. Jedna z nich to chrześcijaństwo. Część homo sapiens uznała, że narodziny jednego z nich to duża sprawa. Podjęli decyzję, że od tego momentu będą mówić o czasach przed jego narodzinami i po. W 1859 roku (po narodzinach) pewien homo sapiens publikuje traktat O powstaniu gatunków, w którym skreśla historie swoich przodków. Niektórzy do dzisiaj nie mogą w nią uwierzyć.

source:https://www.thedailystar.net/shout/life/anthropology-its-more-just-old-bones-1498135

Potrzebne były miliony lat, abyś mógł przeczytać ten artykuł na swoim urządzeniu mobilnym. W szalenie ciekawych czasach przyszło nam żyć. Prawdopodobnie jedna z największych rewolucji w historii ludzkości zaczęła się za życia Twoich dziadków lub rodziców. W 1969 roku homo sapiens stwierdził, że ziemie już zna i leci sprawdzić co jest na innych planetach. Ponadto rok 1969 uważa się za początek internetu. Te dwa wydarzenia zapoczątkowały rewolucję, która trwa do dziś. Jesteśmy świadkami zmiany świata na niespotykaną dotąd skalę.

W 1992 roku powstał pierwszy telefon z ekranem dotykowym. Bardzo możliwe, że pierwsze selfie (smartfonem) powstało w 2002 roku. Jeden z homo sapiens zamieszkujących Australię opublikował taką notkę na jednym z forum:

Um, drunk at a mates 21st, I tripped ofer [sic] and landed lip first (with front teeth coming a very close second) on a set of steps. I had a hole about 1cm long right through my bottom lip. And sorry about the focus, it was a selfie.

To co popchnęło człowieka do powrotu do podróżowania to upowszechnienie się środków transportu, o których pisałem w ostatnim tekście. Rozwój turystyki nastąpił po drugiej wojnie światowej. Któryś z homo sapiens wymyślił, że ciężko pracuje i może warto wprowadzić odpoczynek. Tak powstały urlopy. Szerzej tu. 

Czy to odpowiedz na pytanie dlaczego podróżujemy? Bo możemy?

Podróżuje, bo mogę?

Trochę tak. Stosunkowo niedawno otrzymaliśmy narzędzia do szybkiego przemieszczania się. Relatywnie szybko stały się one dostępne dla wielu. Ponadto internet zaopatrzył nas w know how jak zorganizować podróż. Dodajmy do tego kolejny wynalazek naszych czasów – urlopy, a otrzymamy jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi światowej gospodarki – turystykę. Podróżowanie stało się sposobem na wykorzystywanie wolnego czasu. Czy to aby nie jest kolejny wynalazek XX wieku? Wolny czas? Muszę zgłębić temat, ale nie sądzę aby w przeszłości homo sapiens zmagał się z problemem nudy. Jeśli wyłączymy z tego rozważania wyższe warstwy społeczne to wydaje się, że możemy pokusić się o stwierdzenie, że homo sapiens zazwyczaj miał co robić. Czy XX wiek to czas nudy, którą trzeba czym zabić?

Wielu podejmowało temat przyczyn popychających ludzi ku podróżowaniu. Najbliżej mi do przemyśleń Leszka Kołakowskiego. Oto one:

Czy podróżowanie jest to zachowanie instynktem wiedzione i co to miałby być za instynkt? Czy doznajemy satysfakcji stąd, że doświadczamy czegoś, co jest po prostu nowe, że nowość jako taka nas przyciąga? […] Wedle wielopokoleniowych doświadczeń, z pewnością jakoś nam przez ewolucję wszczepionych, świat nie odnosi się do nas przyjaźnie, lecz raczej wrogo, powinniśmy więc tego, co nowe i nieznane się wystrzegać, a cenić sobie to, co już w doświadczeniu oswojone i bezpieczne, siedzieć w znajomych kątach i chodzić po wydeptanych ścieżkach […]

Nie, nie dla wiedzy podróżujemy. Nie po to też podróżujemy, by na chwilę z codziennych trosk się wyrwać i o kłopotach zapomnieć […] Nie, nie żądza wiedzy nas gna ani ochota ucieczki, ale ciekawość, a ciekawość, jak się zdaje, jest osobnym popędem, do innych niesprowadzalnym. Uczeni mówią nam, że ciekawość, czyli potrzeba bezinteresownego badania otoczenia, przechowuje się u ludzi przez całe życie i że to jest właśnie swoiście ludzka zdolność.

Może homo sapiens zawsze był ciekawy świata, ale dopiero teraz ma środki by to zrealizować? Czy tym można tłumaczyć rozwój turystyki? Do ciekawości dołóżmy potrzebę nowości:

Żyje w nas przeto potrzeba nowości jako nowości, niezależna od jakichkolwiek innych względów, nowość sama w sobie nas wabi. Że zaś nowość nas wabi, jest to bodaj związane z naszym, swoiście ludzkim, przeżywaniem czasu. Chcielibyśmy zawsze być u początku, mieć poczucie, że świat jest dla nas otwarty, że się zaczyna właśnie, a samo przeżycie nowości w takie poczucie nas wprowadza, choćby w złudzeniu. Zapewne dlatego ludzie zmieniają żony i mężów: mają przez chwilę przeżycie nowego czasu, doświadczenie początku.

 

Napijmy się

Nie zamykajmy się w tej intelektualnej bańce. Wielu ludzi nie zastanawia się nad tym co ich ciągnie do podróży. Raz w roku jadą do Chorwacji, Bułgarii czy nad polskie morze. Często wracają w to same miejsca, bo „w doświadczeniu oswojone i bezpieczne”. Czy są turystami, a Ci którzy wędrują na piechotę przez Andy to podróżnicy? Zostawmy ten jałowy spór. Wydaje się, że nie należy bagatelizować prozaicznej przyczyny podróżowania. Skoro człowiek ma urlop to chce odpocząć. Lecimy na wczasy żeby odpocząć. Za początek masowej turystyki uznaje się niedzielę 5 lipca 1841 roku. Thomas Cook zorganizował tego dnia kolejową wycieczkę z Leicester do Laugboroug. Ciekawostkę stanowią pierwsi „turyści” – grupa mająca problem z alkoholem wybiera się na wycieczkę, aby odciągnąć myśli od uzależnienia. W doskonale odmiennym kierunku rozwinęła się masowa turystyka. All inclusive to idealne miejsce dla osób, które alkohol lubią. Ktoś może, więc powiedzieć, że podróżuje żeby się zwyczajnie napić.

Nie będzie szaleństwem jeśli bez przytaczania żadnych statystyk stwierdzę, że większość ludzi podróżuje by odpocząć. Dochodzimy przy tym do definicji słowa podróżowanie. Czy podróż to przemieszczanie się w celu odkrywania danego miejsca, regionu, kraju? Czy podróż to zaledwie chwilowa zmiana miejsca zamieszkania? Czy 10 dni w Złotych Piaskach to podróżowanie czy transfer do miejsca odpoczynku? Czy leżenie na plaży i picie alkoholu to podróżowanie? Na pewno jest to forma relaksu, odpoczynku, urlopu. Kim jestem by oceniać czy 15 – dniowa wycieczka objazdowa po Indonezji jest lepsza od domku letniskowego w Chorwacji? Każdy ma swój sposób na zagospodarowanie wolnego czasu. Myślę jednak, że obie formy należy włączyć do zbioru o tytule podróżowanie. Dlaczego? Leszek Kołakowski pisze o potrzebie nowości, o potrzebie zmiany miejsca przebywania. Wydaje się, że pozwala to nazywać wczasy nad polskim morzem podróżowaniem.

Żyj w zgodzie ze sobą, poznaj siebie!

Brzmi znajomo? Dużo się ostatnio słyszy o „filozoficznych” pobudkach podróżowania. Backpackersi ruszają przed siebie chcąc przemyśleć swoje życie. Często przegrywają z instagramem i zamiast „poznawać siebie” zakładają maskę i eksplodują narcyzmem, by ukryć swoje problemy. Ktoś leci na Bali na obóz z jogą i medytacją. Didaskalia dla rozmyślań przednie. Może to jest sposób. Zgrabny krajobraz i umysł wolny od zabieganej codzienności? Dlaczego nie? Mamy czas na myślenie, na zatrzymanie się. Jeśli komuś to służy to czemu nie?

Po co podróżuje?

Od jakiegoś czasu mierze się z tym pytaniem. Nienawidzę rutyny. Nie dla mnie biurko i 8 godzinne wpatrywanie się w ekran. Mam jakieś podróżnicze ADHD. Im więcej podróżuje, tym więcej chce. Wracam i czekam na kolejną przygodę. Czasami przerwy między wyjazdami jest ledwie dwa tygodnie czy parę dni, a mimo to ciągnie.

Karol Paciorek w swoich Imponderabiliach pytał podróżników czy istnieje coś takiego jak gen podróżnika. Brzmi pompatycznie, ale może coś w tym jest. Ktoś woli siedzieć w domu i grać w grę, a kogoś ciągnie ku nieznanemu. Kto miałby nam jednak te geny przekazywać? Rodzice, którzy nie mieli możliwości podróżowania? A może dlatego? Oni nie mieli, więc my chcemy odkrywać świat podwójnie!

Dla mnie zatem wyjaśnienie o nowości. Niektórzy potrzebują alkoholu, moim narkotykiem są podróże. Jestem od nich uzależniony i ciężko to wyleczyć.

Czy homo sapiens ewoluował w homo turisticus?

W ogóle nie, w szczególe tak. Nie mamy do czynienia ze światową rewolucją. Miliard ludzi podróżuje, 6 miliardów nie. Nie doświadczamy zjawiska masowej migracji. Mianem homo turisticus możemy określić tych, którzy mają w sobie owy gen podróżnika. Mają ambicje poznania świata i to jest celem ich życia. Zaopatrzeni w smartfony, aparaty, kamery, tablety i drony ruszają w świat by go sfotografować i sfilmować. Po co? Dla wspomnień, żeby się pochwalić, aby komuś pokazać. Czy to złe? To zależy. Jeśli pokazujemy zdjęcia z podróży i przy tym z szacunkiem opowiadamy o danym regionie czy kraju to wszystko w porządku. Gorzej kiedy przy piwie wyciągamy telefon i mówimy: zobacz jaka bieda w tej Kambodży, brudno, śmierdzi, stary – masakra. Podróżowanie to duża odpowiedzialność.

Wydaje się, że część homo sapiens wykształciła pewne zdolności, które mogłyby doprowadzić do powstania nowego gatunku: próba przejścia z osiadłego do koczowniczego trybu życia, zatracanie przywiązania do konkretnego narodu – skłonność do kosmopolityzmu, wysoka potrzeba nowych doznań, umiejętność szybkiego przystosowywania się do nowy warunków, opanowanie pracy na narzędziach służących od rejestracji obrazu i dźwięku, dążenie do znalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie by odpowiednio wykorzystać owe narzędzia.

Lizbona

Rozwój turystyki to miecz obosieczny. Z jednej strony przynosi pyszne zyski, z drugiej stanowi realne zagrożenie dla pewnych obszarów, które nie są przygotowane na najazd homo turisticus. Jak temu zapobiec? Gdzie znaleźć złoty środek? Jeszcze nie wiem, ale szukam.

  • Łatwo przewidzieć następną fazę. Zniszczona planeta nie będzie w stanie wyżywić ludzkości. Zaczną się wojny o wodę i przetrwanie a jedyne podróże, o których będzie człowiek myśleć to podróż na inną planetę, żeby się wydostać z tego piekła.

  • Bartłomiej

    Apokaliptyczna wizja. Życzę nam byśmy nie doczekali takich czasów!