Bez kategorii
komentarzy 5

Autostopem do Hiszpanii.

Zapiski z samotnej podróży autostopowej do Hiszpanii. Zwinnie pokonamy trasę z Wrocławia do Barcelony. Opowiem Wam o kilku przygodach. 

Ku przygodzie

Zwykła internetowa rozmowa ze znajomą zmaterializowała się w zgrabną wyprawę. Nie należy mnie podpuszczać, szczególnie hasłami: wpadaj, dawaj pojedziemy później razem.

Leniwi znajomi, ich napięte terminy, moja ambicja i pokusa porzucenia na chwilę otaczającej rzeczywistości sprawiły, że ku przygodzie wybrałem się samotnie. Trasa do Barcelony zabrała 4 dni, pochłonęła 2213 km. Wyruszyłem z Wrocławia. Był 27 lipca roku pańskiego 2015.

Pierwszego intrygującego człowieka złapałem w Zgorzelcu. Podzieliśmy ze sobą 500 km. Armeńczyk pracujący w Kijowie. Wybierał się wakacje i zawody rowerowe. Biegle władał siedmioma językami. Popełniliśmy rozmowę o skomplikowanej sytuacji geopolitycznej Ukrainy. Odpoczywaliśmy przy dobrej muzyce.

Niemcy.

Głowę położyłem do snu w namiocie, namiot położyłem przy stacji benzynowej. Pierwszy posiłek w drodze, pierwsze piwo smakujące przygodą. Nazajutrz niemiecki policjant zweryfikował moje podróżnicze plany i ustawił mnie na właściwym pasie startowym. Danke!

Wystartowałem kamperem. Sympatyczna Niemka po raz kolejny zweryfikowała moje plany. Konieczna była zmiana autostrady. Nie lada wyzwanie. Sytuację uratował słodki uśmiech. Dziewczyna nadrobiła 40 km żeby postawić mnie we właściwym miejscu. Danke!

Autostop w Niemczech to przyjemna baśń. Przesiadałem się z auta do auta. Morale wysokie. Na Francję!

Najpierw naprostował mnie policjant, później uprzejma Niemka, końcówka dnia pokazała, że pora naprostować się samemu. Sytuacja ekstremalna, sytuacja, która nie powinna się zdarzyć. Skuszę się na rozrysowanie tego fuck-upu.

Autostopowy fuckup

 

Stoję pośrodku rozjazdu. Panika zaczyna przygotowywać swój repertuar. Rozwiązanie przyszło jednak relatywnie szybko. Było możliwe dzięki desperackim ruchom rękoma, które krążyły góra dół niczym wycieraczki podczas burzy. Zatrzymało się auto. Plecak musiałem wrzucić przez okno, gdyż odległość od barierki ochronnej wahała się między 9, a 11 cm. Siebie wrzuciłem w czasie brawurowego manewru. Merci!

Przekroczenie granicy francuskiej zmieniło sposób komunikacji z kierowcami. Z poziomu przyjemnych rozmów w języku angielskim przyszło mi zejść do poziomu prymitywnych sygnałów moich potrzeb w języku ludzkim, czyt. machanie rękoma. Francuz, który uratował mi dupę z powyższej sytuacji był pierwszym, migowym rozmówcą. Mimo to zaoferował mi nocleg i zagospodarowanie wieczoru. Było piwo, wino, marokańskie używki, porywający pojedynek w fife: Polska vs Francja i słodki sen.

Poranek przyniósł wychylenie sinusoidy w drugą stronę. Cecha charakterystyczna autostopu: droga z czarnej dupy do złotego strzału i vice versa jest szalenie krótka. Francuzki wybawca odstawił mnie na wyjazd z miasta w pożądanym przeze mnie kierunku. Przynajmniej taką żywił nadzieję, ja również. Ze śniadaniem w sobie, plecakiem na sobie rozpocząłem machanie. Trwało to dwie godziny. W końcu zatrzymał się dżentelmen 75 +, który pysznym angielskim zawiadomił mnie, że powinienem łapać po drugiej stronie miasta. Jak przystało na dżentelmena podwiózł mnie we właściwe miejsce.

Na poboczu spotkałem autostopowicza, który jak się później okazało uratował moją wyprawę i dotarł ze mną do Barcelony. Po kolei jednak. Martin jest Niemcem, wybrał się w podróż do Maroka, los postawił nas koło siebie. Pierwsze auto jakie wspólnie złapaliśmy to Porsche Cayenne, not bad, right?

Francja.

Martin opanował podstawy francuskiego, co okazało się szalenie pomocne. Jak przystało na Niemca mówił trochę po niemiecku, co z kolei okazało się pomocne kiedy podróżowaliśmy 6 godzin z niemiecką parą. Uciąłem sobie 600 km drzemkę. Wspomniałem o złotych strzałach i dupie. Oto pędziliśmy złotą strzałą i wpadliśmy do dupy. Martin tak się zagadał z Niemcami, że zostawił w ich aucie paszport. Pytali nas po trzykroć, na pewno wszystko macie, ja ja ja, danke. Sinusoida ⇒odchylenie.

Przypominam, że celem Martina nie była Hiszpania, a Maroko, do którego paszport stawowi praktyczny gadżet. Chwilowy kryzys zalaliśmy piwem powierzając rozwiązanie problemu przygodzie.

„łapanie stopa we Francji jest trudne”, „najgorszy kraj do łapania stopa”, „utknęliśmy tam na wiele godzin” – stereotypy, które czasami okazują się rzeczywistością. Nie o problem z Francją chodzi, a o szczęście. Wszędzie można utknąć, wszędzie można spotkać złych i dobrych ludzi.

Na palniku niedbale dygotał kubek z wodą na kawę, wymienialiśmy doświadczenia z dotychczasowej podróży. Podeszła do nas dziewczyna. Przeprosiła nas czule, że nie może nas zabrać. Podarowała nam ogromne ciasto drożdżowe, które stanowiło źródło naszego pożywienia przez dwa dni. Podarowała nam również coś dużo bardziej cennego, zapytała czy może nas przytulić, dała nam swoje ciepło, serce, emocje. Lubię wierzyć, że dobrych ludzie spotykają dobre rzeczy.

Kolejne przygody próbują  potwierdzać tę śmiałą tezę. Po ciężkim dniu wysiedliśmy na stacji blisko hiszpańskiej ziemi. 40 stopni spadało z nieba. Co należy zrobić w takiej sytuacji? Wypić piwo! W Polsce sprawa prosta, we Francji nie. Był weekend albo święto narodowe i alkoholu sprzedawać nie można było. Nie spotkaliśmy się z piwem, piwo spotkało nas. Zagadała do nas wesoła ekipa. Z lodówki turystycznej wyleciały dwa zmrożone piwa. Może chcecie coś zjeść? Degustacja francuskiego sera, kiełbasy, pasztetu, pożywna sałatka z tuńczykiem. Na to wszystko zapewnienie, że ekipa podrzuci nas kawałek do dobrego miejsca na łapanie w kierunku Hiszpanii.

Tego samego dnia dotarliśmy do Barcelony. Morale poszybowały w niebo. Misja zakończona sukcesem. Pora na kolejne.

O dalszych przygodach z autostopem po Hiszpanii przeczytasz tutaj.

  • simonviajero

    Ach! W tym roku brak mi stopa! 🙂
    Niech no tylko zrobi się ciut cieplej to ruszymy w drogę razem z Gringo 😉

    • Bartłomiej

      Dla mnie wakacje będą prawdopodobnie ostatnim zrywem, ale planuje rozstanie ze stopem w wielkim stylu ?

      • simonviajero

        Chcesz powiedzieć, że wyrosłeś? 🙂

        • Bartłomiej

          Szykuje się na psa i kredyty ?

          • simonviajero

            To autostop jak znalazł 🙂