Tbilisi to stolica Gruzji. Miejsce gdzie spotykają się dwa światy: tradycja i nowoczesność.
Tbilisi to miejsce szalenie różne. Granica między zachwytem, a niesmakiem jest płynna. Aby to zrozumieć trzeba poznać gruzińską historię.
Co z tą Gruzją?
Historia zarządza losami Gruzji. Ta najnowsza determinuje decyzje polityczne, ale też te bliższe ludziom, dotyczące architektury, wyglądu stolicy.
Upadek ZSRR przyniósł Gruzji niepodległość. Nie łatwe były jej początki. W maju 1991 roku prezydentem Gruzji został wybrany Zviad Gamsachurdia. Już w listopadzie zostaje obalony. Za puczem stała organizacja Mchedrioni, czyli Jeźdźcy. Prawdopodobnie miała ona związki z rosyjskimi służbami specjalnymi. W 1992 roku prezydentem zostaje były radziecki minister spraw zagranicznych Edward Szewardnadze.
Te dwa wydarzenie rzucają światło na sytuację Gruzji i szerzej Kaukazu. Rosyjskie zainteresowanie tym obszarem nie zniknęło. Przybrało inne formy.
Początek lat 90 XX wieku to dla Gruzji okres zmagań z dążeniami separatystycznymi w Osetii Południowej i Abchazji. Nie ma wątpliwości, że rosyjskie interesy miały znaczący wpływ na ich rozstrzygnięcie.
XX wiek Gruzja zamyka nerwowym spojrzeniem na Moskwę. Czy istnieje alternatywa? Czy możliwa jest inna droga?
2003 rok. Rewolucja Róż. Wydarzenie kluczowe dla zrozumienia współczesnej Gruzji. W wyniku bezkrwawej rewolucji Micheil Saakaszwili dochodzi do władzy. 36 -letni prawnik, wykształcony w USA, wystawia Gruzję na poważną próbę. Jakie są efekty? Zapraszam do lektury tekstu, w którym staram się znaleźć odpowiedz na pytanie czy rządy Saakaszwilego należy uznać za sukces czy porażkę.
W kontekście tego tekstu ważna jest radykalna zmiana sposobu myślenia, prowadzenia polityki. Z uzależnienia od Moskwy Gruzja wpada w objęcia USA. Do Tbilisi przyjeżdża prezydent George W. Bush. Rozpoczyna się era protekcji Waszyngtonu.
Geopolityka jest dla Gruzji nieubłagana. Albo Rosja, albo USA. Obecnie sytuacja jest bardziej skomplikowana. Starania o przyłączenie do struktur unijnych i NATO wykluczają utrzymanie dobrych stosunków z Federacją Rosyjską i protekcję USA.
Świat tradycji.
Szukamy go, staramy się złapać w obiektywy naszych aparatów. Biegniemy ku niemu, bo jest on dla nas nowy, różny od naszego. W Tbilisi tradycji winniśmy szukać na ulicach, w dzielnicy Soloaki i na targu staroci przy Suchym Moście.
Na ulicy znajdziemy tradycje bazarową. W parkach poważnych panów grających w gry, o których nie mam pojęcia. Domino dla zaawansowanych? Przy Suchym Moście tradycja rozkłada się i na ulicy i w parku. Ciepłym uczuciem darzę targi staroci. Rozczulają mnie niepraktyczne bibeloty. Kolekcjonowałbym gdybym a) miał mieszkanie (nie mam) b) miał pieniądze (nie mam). Przyglądam się zatem, dotykam, doświadczam. Nie ma zdjęć, bo czułem, że ukradłbym nimi intymność wielu kolekcji. Po za tym zgubiłem Adriannę.
Witraże i intensywne kolory się z nich sączące, wyjątkowa drewniana stolarka, rozpadające się domostwa. Dzielnica Sololaki.
Balkon to zgrabna rzecz. W Polsce kojarzy nam się z wielką płytą i suszeniem prania. Czasami gospodarujemy nim przyzwoicie i stanowi miejsce odpoczynku, zaczytania czy nieśpiesznego picia kawy. Daleko nam jednak do dekoracyjnej funkcji. Pierwsze spotkanie z niestandardowymi balkonami miało miejsce na Malcie. Zabudowane, gustownie odmalowane. Dla aparatu łakomy kąsek, dla mieszkańców praktyczne rozwiązanie na upały i wilgoć. W Tbilisi balkony są wyjątkowe. Często wykonywane ręcznie w elastycznym drewnie. Cieszą oko.
Matka Gruzja góruje nad dzielnicą Sololaki. W prawej ręce dzierży miecz, na wrogów, w lewej dumnie wznosi puchar, wino dla przyjaciół. Taka jest Gruzja.
Nowa architektura Tbilisi pokłosiem polityki
Nowe realizacje w pejzażu Tbilisi determinuje polityka. Zmiana orbity wpływów zmieniła oblicze stolicy Gruzji. Amerykańskie dolary postawiły „nowoczesny” świat. Czy jest to lepszy świat? Nie mnie oceniać. Historia oceni.
Gruzini zdają się być zagubieni w tej mieszance tradycyjno – socjalistyczno – kapitalistycznej. Ja też.