Oświadczyny w podróży. Historia zaręczyn bez pierścionka.

Otworzę garderobę, ubiorę kilka zdań.  Oświadczyny w podróży. Dlaczego, kiedy, gdzie. Chodźcie na słowo. Opowiem Wam. Pierwszy raz. Pierwszy raz oświadczyłem się Adriannie w Gruzji. Hmmm!? Czy ja właśnie zaprzeczyłem wszystkim zasadom pisanie tekstu do internetu? A gdzie napięcie, gdzie cztery nagłówki i wielki finał? A nie ma. Kto się chciał dowiedzieć to się dowiedział. Dziękuje. Kto ma ochotę na liryczny spacer jest bardziej niż zaproszony. Didaskalia. Był gorący sierpień. Po miesiącu podróży dotarliśmy do Tuszetii. Nie pamiętam skąd pomysł żeby wybrać się do tej odległej krainy. Kto mi go podrzucił zasługuje na niskie ukłony. W Tuszetii (północny-wschód Gruzji) musnęliśmy gruzińskiej duszy, zbiliśmy szybę turystycznych doświadczeń, przestaliśmy się po nie ślizgać, zanurzyliśmy się w nowej rzeczywistości. Nie jest łatwo dotrzeć do krainy wież. Brak bieżącej wody, internetu, ograniczona elektryczność. Sprawia to, że człowiek zaczyna inaczej funkcjonować. Nareszcie mamy czas. Nasze zmysły zaczynają pracować na naturalnych obrotach. Dostrzegamy proste rzeczy, które często zatracamy w biegu szumnie zwanym życiem: kolor trawy, błogo kołyszące się jej źdźbła, jabłonki dźwigające ciężar swoich owoców, delikatny powiem wiatru, linia lasu, nieregularne … Czytaj dalej Oświadczyny w podróży. Historia zaręczyn bez pierścionka.